Rozdział 2 - Nie jestem Margareta tylko Margaret



Reszta całego dnia zleciała z Danim. Wieczorem miała przyjść do nas sąsiedzi z ich córką, nienawidzę dziewczyny. Zawsze taki ideał. Nie raz chciała mnie w coś wrobić. Nie miałam do niej zaufania nawet w malutkim procencie, straciła je już dawno. Mogła je zdobyć...Za późno na przepraszanie. Luice kazała mi się ubrać w jakąś szmatkę. Tak, nie jestem typową dziewczyną. Jestem sobą, coś w tym złego? Nie chcąc denerwować ciotki ubrałam to na siebie. Niedługo później przyszli państwo Castelli i Vincent.
- Cześć Margareto - wyciągnęła rękę na znak przywitania. Uścisnęłam jej dłoń.
- Nie jestem Margareta tylko Margaret - zawsze to samo. Jej rodzice i ona przyczepiają się do mojego imienia, co złe? Ja je lubię. Zasiedliśmy do stołu, po skończonej kolacji dorośli rozmawiali o nie wiadomo czym a ja i ta druga siedziałyśmy w moim pokoju.
- Margareto, mogę wiedzieć kto jest na zdjęciu? - znalazła się dobrze wychowana. Miałam dosyć tego w jaki sposób do mnie mówi, tak niby chodzi o szczególik ale ja jestem Margaret, nie inaczej.
- Ja i mój przyjaciel Dani - odpowiedziałam. Chciałam wyrwać jej z rąk tą fotografie. Zaczęła przyglądać się mojej deskorolce, wiedziałam, wiedziałam że coś się stanie. Wzięła rzecz do rąk, zaraz po prezencie od Daniego.
- Zostaw! - krzyknęłam. Vincent popatrzyła na mnie tym dziwnym wzrokiem. Powoli i spokojnie odłożyła deskę.
- Margaret! - usłyszałam głos Daniego.Wychyliłam głowę z okna, ja i on często porozumiewamy w taki sposób. Castelii chciała zobaczyć z kim rozmawiam, nie dałam jej dojść do okna. Chyba się obraziła i poszła.
- A co to za koleżanka? - zaśmiał się Rafa.
- Daniel mieszkam tu tyle czasu a ty nie znasz Vincent? - spojrzałam na niego jak na debila, ten wybuchnął śmiechem. - Z czego się śmiejesz jak pojeb? - mina mi zbrzydła, ten dalej śmiał się jak idiota.
- Te twoje miny są zajebiste - śmiał się, chciałam aby się udusił i skończył śmiać się jak jakiś chory na mózg człowiek.
- Dani teraz z chęcią wypchnęła bym cię z tego okna - teraz ja śmiałam się jak jakiś zjeb. Rozmawialiśmy dłuży czas. Przy przyjacielu zawsze tracę poczucie czasu, jedyny mnie rozumie, zna mnie jak nikt inny. To właśnie Dani. Było dosyć późno, nie zauważyłam ja tamci wynieśli się z tego domu. Było około dwudziestej trzeciej, jak do mojego pokoju weszła zdenerwowana Luice.
- A ty cały czas z nim? - zapytała jak by przyjaźń z kimś mądrym była by zła.
- To mój przyjaciel, zrozum to! Gdyby nie on, już dawno byście mnie pochowali! - podniosłam głos na ciotkę. Ona nigdy mnie nie rozumiała, mojej osobowości, przyjaźni z Danim. Czyli mam rozumieć, że muszę się zadawać z głupszymi? Ale niech ciotka nie przychodzi do Rafy z płaczem, dlaczego on do tego doprowadził? Logiczne.

Chciałam iść spać ale coś nie dawało mi spokoju, jakaś myśl będąca na końcu mojej głowy. Co to mogło być? Wzięłam do ręki mojego "psychologa" a wszystkie zmartwienia przelewały się na kartki notesu. 
13 lipca 2015r. 
Znów późno ci o tym wszystkim mówię, najlepiej myśli mi się w nocy. Dziś przyszła do nas Vincent, nie chcę wgłębiać ciebie w szczegóły ale ciotka nadal nie akceptuje Daniego, dlaczego? Może to przez różnicę wieku. Tylko mój kochany przyjaciel wie jak do mnie mówić. On ma ten dar porozumiewania się ze mną, jest to miłe. Rafa przypomina mi tatę jeszcze przed tamtymi wydarzeniami, jak przeklinałam przy nim,nic się nie stało to przecież ludzkie! Ale nadal mam dziwne uczucie, krążące w okuł tamtego snu. A jeśli Dani zapomni o mnie? Powiedz co myślisz! No tak jesteś tylko zeszytem a nie ludzką osobą...Nie wiem co myśleć. Mam mętlik w głowie.
Nie wiem co jeszcze stanie się w tym dziwnym, pojebanym życiu, którego mam czasami dosyć. 
Do zoba. 
Po napisaniu tego czułam się o wiele lepiej, lżej na duszy. Choć nikt jej nie uleczy, chyba, że ten już lekko poniszczony pamiętnik spawający, że wszystkie problemy odchodzą w dal. Był takim magicznym przedmiotem, trochę jak w bajkach. Pisząc po kartkach pamiętnika wszytko stawało się inne ale nie do końca. Notatnik nie powie mi co mam zrobić w danej sprawie, ale jest to drugi Dani, zawsze wysłucha, ulży na sercu. Ta dwójka ma jakieś magiczne moce....

Wyrobiłam się z rozdziałem!
Trochę krótki ale nie chciałam 
wykorzystywać za wiele. 
Historia wiem trochę nudna 
ale ja wolę napisać coś 
głębszego.  
Buziaki 
Klars <3 
   

  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 9 - Skąd wiesz, że płaczę?