Quero, to znaczy chceć cz 1


Na początku wyjaśnienie. Moja kochana Dominguezowa dała mi wyzwanie by dokończyć w jakiś sensowny sposób jej opowiadanie Quiero, to znaczy kochać. Jeśli chcecie zapraszam was na bloga Natalii aby przeczytać poprzednie rozdziały. (Rozdział czwarty Wybaczyć? będzie jutro lub w środę)

[Diego]
 Czy już umarłem? Po cholerę to robiłem, po co posłuchałem się Samanty, sam nie mam pojęcia.
Białe światło bijące po moich oczach, śmierć?
Otworzyłem oczy, byłem w szpitalu, a dokładnej w jednej z sal. Na lewym ręku miałem ogromną bliznę biegnącą od nadgarstka do przedramienia. Ból, kiedy lekko jej dotknąłem poczułem ogromny ból, choć słowo ogromny nie opisuje tak wielkiego bólu jaki w tej chwili czuję, to wszystko przez Violettę! Jak mogłem być głupi, zadawać sobie tyle bólu dla jakieś laski, której już nie obchodzę. Nie, nie chciałem się zabić za to, że odeszła tylko za kłamstwa. Umarła...Nigdy, ten cały czas żyła, znalazła innego a mnie zostawiła z Sam. Chyba zapomniała o mnie i swojej własnej córce.
To co mam na ręku to wina właśnie Violetty, kto zostawia rodzinę dla sławy? Właśnie Violetta. Nigdy nie interesowała się Sam, nigdy nie zadzwoniła do mnie, Rose, Alana czy Jorge, olała nas, swoich najbliższych. Siostry, a w szczelności Rose, gdyby nie wyszła za Kevina w wieku niespełna 19 lat jej życie nie wyglądało by tak ja teraz. A Samanta? Rzuciła szkołę by zająć się Violettą, teraz powinna dziękować siostrom na kolanach a nie robić słodkie oczka do swojego nowego kochasia.
Rozglądałem się za Samantą, a jeśli...Diego nie myśl teraz o tym.
Po chwili do sali weszła rozbawiona Sam. Podbiegła do mnie i mocno przytuliła jak tylko mogła.
- Nie dawała nam spokoju, chciała zobaczyć się z tatą - zaśmiała się pielęgniarka. Dziewczynka cały czas była przy mnie.
- Sam już chyba mnie przytuliłaś? - zaśmiałem się w stronę córeczki. Jej nie było do śmiechu, jeszcze mocniej mnie przytuliła.
- Nie chcę Cię stracić tak jak mamy - z jej pięknych zielonych oczu spłynęło kilka łez. Wiem jak wielki ból przeżywa Sam po stracie tak ważniej osoby w jej życiu, muszę jej powiedzieć o kłamstwach Violetty.
- Nie stracisz - pocałowałem ją w czubek głowy. Nie mam serca by patrzeć na jej cierpienie.
On "śmierci" Sell minęło, aż pięć lat...masa czasu. Dlaczego dopiero teraz dowiedziałem się o tym wszystkim. Muszę zapomnieć o Violettcie, kocham ją ale nie wybaczę jej tych kłamstw.

 [Violetta]
Właśnie kończę nagrywać kolejny teledysk do najnowszej piosenki. Od tajemniczego zaginięcia Diego i Samanty już nie mieszkam w New Yorku tylko w Hiszpanii. Tak, to rodzinne miasto Diego, ale...Sama nie wiem dlaczego tu jestem, ten sentyment. Ale to już nie to samo, bez Diego jest inaczej, nie umiem pisać tak dobrych piosenek jak kiedyś. Te piękne przesłanie, ale to już koniec, choć nie widziałam go od pięciu lat. W mojej głowie została piosenka Coś, napisałam ją kilka dni przed tamtym zniknięciem, piosenka o bólu, gdy leżąc na szpitalnym łóżku wiedziałam, że za chwilę będzie mój koniec..i był, w teorii. Jako nieliczna przeżyłam śmierć kliniczną. To wszystko utkwiło w mojej pamięci na zawsze. Brzmi jak sen, może o był ale mój książę zaginął, tak jak moja mała księżniczka.
Weszłam do garderoby, na toaletce stało zdjęcie Diego i Samanty oprawione w błękitną ramkę.
- Dlaczego was tu nie ma? - wyszeptałam w stronę fotografii. Zmyłam z siebie tony makijażu. gdy do pomieszczenia wszedł Caio.
- Cześć Viola - Caio Cliver, jestem z w udawanym związku. Tęsknie za współpracą z Candelarią, ona nigdy nie pozwoliła bym stała się jedną z tych wypromowanych gwiazdek, jednak gdy przygarnął mnie Kevin, (były Rose) jest odwrotnie.
- Co tam? - zapytałam z grzeczności.
- Co ta zdjęcie? - wziął do rąk ramkę ze zdjęciem.
- Moja córka Samanta i narzeczony Diego - odpowiedziałam.
- Masz córkę i narzeczonego?! - zdziwił się.
- Tak, ale zaginęli. Kochałam tą dwójkę - zabrałam z rąk Caio ramkę ze zdjęciem i położyłam na swoim miejscu. Poszłam przebrać się w coś normalnego i wyszłam. Kierowałam się w stronę domu. Jedyną moją myślą są teraz Diego i Samanta, ja wiem, że oni żyją, czuje to, wiem, że moja córeczka żyje. Czy Diego myśli, że nie żyję, ale już nic dla niego nie znaczę.
Po drodze spotkałam znajomą mi osobę Clari.
- Cześć Violetto - przywitała się.
- Hej - odpowiedziałam przygnębiona.
- Violetto, co jest? - zapytała przejęta moim losem.
- Nic, po prostu jestem zmęczona - skłamałam tylko po to by zostawiła mnie w spokoju. W mojej głowie są tylko ta dwójka.
Będą w domu wzięłam swój zeszyt, pod natchnieniem zaczęłam pisać.
Dawno Ciebie nie ma,od dawna. 
Zostały tylko wspomnienia w mojej głowie. 
Ale wiem, że jesteś tu obok mnie.... 

I tu już przestałam pisać, a zaczęłam płakać. Moje słone łzy spływały na kartkę jednocześnie rozmazując słowa piosenki. Rzuciłam zeszyt w kąt, nic już nie umiem, jestem bez silna.
Nagle do mojej głowy przybyła melodia, zaczęłam śpiewać:

To nie sen tylko prawda.
Jest to trochę jak zagadka. 
Która, ciągle chodzi za mną jak cień. 
Piękny sen, a bolesna prawda.
Życie jest jak zagadka. 
Która, męczy moją głowę. 
 
Zapisałam tekst na kardcę, wzięłam gitarę i zaczęłam grać. Śpiewałam najlepiej jak tylko mogłam...dla Diego. Kocham go, on też gdzie kol wiek jest nie o tym wie. 


Komentarze

  1. Pienkny!
    Odwaliaś kawał dobrej roboty.
    Chyba było dobrym pomysłem dać tobie to wyzwanie.
    A kiedy następna część????
    Tak zakochałam się (i co, że to dokończenie mojej własnej historii)
    To ja biorę się za szablon ❤
    Pozdrawiam
    Natalia ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Q&A

Rozdział 9 - Skąd wiesz, że płaczę?