Rozdział 5 - Nina co się stało?
Wczoraj nie powiedziałam nic Ninie, nie zrozumiała by mnie.
Znów zmęczona, nie wyspana. Wrak człowieka. Moją głowę cały czas zaprzątały myśli o przyjacielu, dlaczego on nie może być tu ze mną? Może jeszcze go zobaczę.
Wstałam z łóżka. Na komodzie stało zdjęcie rodziców, skąd to? Nagle wszystko wróciła. Cofnęłam się pamięcią do tamtego dnia, tamte lata cierpienia i tęsknoty za rodzicami. Tamten czas gdy poznałam Daniego, to w tedy zapomniałam o osobach, które wyrządziły mi tyle krzywd.
Odwróciłam wzrok od zdjęcia, podeszłam do stojącej na przeciwko mnie komody, odwróciłam zdjęcie tyłem aby nie musieć patrzeć na ich nie winne twarze. Z szafy wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam się przebrać. W domu pustki. Poszłam do jadalni tam na stole leżała karteczka
Musiałam załatwić parę spraw i nie będzie mnie cały dzień.
Luice
Poszłam do kuchni, tam czekało na mnie śniadanie i trochę słodkiego do szkoły. Poszłam do jadalni, usiadłam przy stole i zjadłam tosta cały cas zerkając na telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Daniego i mnie. Nagle przypomniałam sobie o moich urodzinach, będą za dwa dni. Chcę by Rafa wrócił do Hiszpanii, choć na ten jeden jedyny dzień. Niech pokaże jakim jest przyjacielem, ile dla niego znaczę, a jeśli nic. Co tu dużo mówić, znienawidził mnie?
Wstałam do stołu, wzdychając za przyjacielem. Pobiegłam do pokoju, wzięłam torbę i wyszłam zamykając dom na klucz.
Dlaczego zawsze mam wrażenie, że moje życie to sen. Jeden wielki poplątany koszmar. Jestem dziwna. Rafa pewnie by mi odpowiedział, że jest inna. Dlaczego to akurat on wyjechał?
Szłam tą samą drogą, idąc kopałam spotykane na drodze kamienie. Usiadłam na pobliskiej ławce.
Miałam dosyć. W oddali zobaczyłam Alexa i jego bande. Szli pańskim krokiem, jak by byli bogami świata. Alex miał na twarzy ten uśmieszek pedała, Lnitka poprawiała swoje kudły a Simon...szedł odsunięty z tyłu, szkoda mi było chłopaka.
Nadal siedziałam i przyglądałam się Simonowi. Cała trójka ustała przed mną, usłyszałam kroki, ktoś biegł w ich stronę...Nina!
- Ty pokrako nie mogłaś szybciej - oburzyła się w sronę dziewczyny, poprawiając swoją nienaganną fryzure. Nina biedna stała styłu. Byłam trzórzem, nie ustałam w obronie Niniy.
- Ty Mag czy wolisz Margaret - zaśmiał się Alex. Skąd wie o tym! Jak? Nikomu o tym nie mówiłam, nawet Ninie.
- Co Lopez, boisz powiedzieć, że twoja rodzina wstydzi się takiego staszydła - poniżali mnie dalej. Nina z tyłu, próbowała uciec. Co jakiś czas kontaktowała się z Simonem.
Siedziałam wryta w ziemie. Nie pokazywałam mojej słabości, tego jak boli mnie przeszłość.
- Co? Nawet twój przyjacel nie chcę ci pomóc - wyśmiała Daniego. W tym momencie coś we mnie pękło, nie panowałam nad słowami ani czynami. Udeżyłam Lunitę. Dziewczna miała czerwony policzek, byłam spokojniejsza. Upadła na ziemie i łkała. Miałam dosyć jej płaczu, poszłam do domu.
Nina próbowała mnie zatrzymać, nie chcę z nikim gadać, mam dosyć!
Szybkim krokiem udałam się do domu, otworzyłam drzwi, pustka. Zapomniałam, Luice nie będzie cały dzień. Zrobiłam sobie wolnę.
Rosiadłam się na kanpie, wziełam mój telefon i oglądałam głupawe filmiki w necie. Było około po piętnastej, usłyszałam dzwonek do drzwi, za nimi stała Nina.
- Ty tu po co? - zapytałam oschle. Dziewczyna dała mi zeszyt do rąk.
- Masz notatki z lekcji - wziełam do ręki zeszyt. Nina powoli wycofywała się do tyłu, wiem, że coś ją gnbi.
- Nina co się stało? - podbiegłam do dziewczyny. Ona jedyna popatrzyła na mnie i odeszła w swoją stronę. Czy wszyscy byli dziś tacy dzwni w szkole? Wróciłam do domu, ledwie co zamknełam a znów ktoś zapukał ; Luice.
- Cześć Margaret, jak w szkole? - zapytała kładąc zakupy na stół w jadalni.
- Spoko - odpowiedziałam obojętnie. Dziś i tak nie było mnie w szkole. Po chwili pomogłam ciotce przy zakupach.
- Luice...wiesz za dwa dni są moje siedemnaste urodziny i.... - ucichłam. Moja ciotka nie lubiła imprez nawet gdy zaproszę trzy osoby. Tak, troszczy się o mnie, ale do tego stponia? Jest też druga opcja nienawidzi ludzi. Czasami mam wrażenie, że Luice jest bardziej dziwniejsza od mnie.
Traktuje mnie jak córkę, ale nawet ona nie zastąpi mi ich, tak tęsknie za rodzicami. Chcę wreszcie zobaczyć moją mamę i tatę, bo i tak Daninie wróci. Mój sen się spełni...
Wstałam do stołu, wzdychając za przyjacielem. Pobiegłam do pokoju, wzięłam torbę i wyszłam zamykając dom na klucz.
Dlaczego zawsze mam wrażenie, że moje życie to sen. Jeden wielki poplątany koszmar. Jestem dziwna. Rafa pewnie by mi odpowiedział, że jest inna. Dlaczego to akurat on wyjechał?
Szłam tą samą drogą, idąc kopałam spotykane na drodze kamienie. Usiadłam na pobliskiej ławce.
Miałam dosyć. W oddali zobaczyłam Alexa i jego bande. Szli pańskim krokiem, jak by byli bogami świata. Alex miał na twarzy ten uśmieszek pedała, Lnitka poprawiała swoje kudły a Simon...szedł odsunięty z tyłu, szkoda mi było chłopaka.
Nadal siedziałam i przyglądałam się Simonowi. Cała trójka ustała przed mną, usłyszałam kroki, ktoś biegł w ich stronę...Nina!
- Ty pokrako nie mogłaś szybciej - oburzyła się w sronę dziewczyny, poprawiając swoją nienaganną fryzure. Nina biedna stała styłu. Byłam trzórzem, nie ustałam w obronie Niniy.
- Ty Mag czy wolisz Margaret - zaśmiał się Alex. Skąd wie o tym! Jak? Nikomu o tym nie mówiłam, nawet Ninie.
- Co Lopez, boisz powiedzieć, że twoja rodzina wstydzi się takiego staszydła - poniżali mnie dalej. Nina z tyłu, próbowała uciec. Co jakiś czas kontaktowała się z Simonem.
Siedziałam wryta w ziemie. Nie pokazywałam mojej słabości, tego jak boli mnie przeszłość.
- Co? Nawet twój przyjacel nie chcę ci pomóc - wyśmiała Daniego. W tym momencie coś we mnie pękło, nie panowałam nad słowami ani czynami. Udeżyłam Lunitę. Dziewczna miała czerwony policzek, byłam spokojniejsza. Upadła na ziemie i łkała. Miałam dosyć jej płaczu, poszłam do domu.
Nina próbowała mnie zatrzymać, nie chcę z nikim gadać, mam dosyć!
Szybkim krokiem udałam się do domu, otworzyłam drzwi, pustka. Zapomniałam, Luice nie będzie cały dzień. Zrobiłam sobie wolnę.
Rosiadłam się na kanpie, wziełam mój telefon i oglądałam głupawe filmiki w necie. Było około po piętnastej, usłyszałam dzwonek do drzwi, za nimi stała Nina.
- Ty tu po co? - zapytałam oschle. Dziewczyna dała mi zeszyt do rąk.
- Masz notatki z lekcji - wziełam do ręki zeszyt. Nina powoli wycofywała się do tyłu, wiem, że coś ją gnbi.
- Nina co się stało? - podbiegłam do dziewczyny. Ona jedyna popatrzyła na mnie i odeszła w swoją stronę. Czy wszyscy byli dziś tacy dzwni w szkole? Wróciłam do domu, ledwie co zamknełam a znów ktoś zapukał ; Luice.
- Cześć Margaret, jak w szkole? - zapytała kładąc zakupy na stół w jadalni.
- Spoko - odpowiedziałam obojętnie. Dziś i tak nie było mnie w szkole. Po chwili pomogłam ciotce przy zakupach.
- Luice...wiesz za dwa dni są moje siedemnaste urodziny i.... - ucichłam. Moja ciotka nie lubiła imprez nawet gdy zaproszę trzy osoby. Tak, troszczy się o mnie, ale do tego stponia? Jest też druga opcja nienawidzi ludzi. Czasami mam wrażenie, że Luice jest bardziej dziwniejsza od mnie.
Traktuje mnie jak córkę, ale nawet ona nie zastąpi mi ich, tak tęsknie za rodzicami. Chcę wreszcie zobaczyć moją mamę i tatę, bo i tak Daninie wróci. Mój sen się spełni...
Już niedługo wakacje!
Wybieracie się gdzieś?
Ja, kierunek Madrty razem z moim bratem
i Natalią. Rozdział miał być
w sobotę ale przez urodziny mojego przyjaciela
niemiałam czasu napisać rozdziału.
Klars <3
Komentarze
Prześlij komentarz