Rozdział 6 - A mówiłaś, że to ja o tobie zapomniałem.

 
Czasami myślisz, że twoje życie jest idealne, ale dlaczego? Nigdy takie nie jest, to jest życie.
 Sen. On może być piękny i nie przeobrazić się w życie realne natomiast gdy ktoś cię skrzywdzi, to jest życie prawdziwe...gdy ktoś ważny zapomni o tobie. Dwa lata temu był dla mnie bratem i przyjacielem...teraz jest nikim. Zniknął z mojego życia, raz na zawsze. Te dwa długie lata czegoś mnie nauczyły. Dorosłam...już nie wzdycham za Danim. Powiedziałam sobie jedno...żyje swoim życiem nie Daniela. Zmądrzałam, nie jestem już tą głupią i naiwną dziewczynką co kiedyś, dziś jestem Margaret Alice Lopez. Pewniejsza siebie, nie marzycielka chodząca z głową w chmurach.
 Mogę powiedzieć, że jestem dorosła. Niedługo kończę szkołę i mam spokojny rok przerwy, muszę odpocząć.
Ja i Nina...szkoda słów. Gdy powiedziałam co myślę o jej żałosnym kuzynie, kłótnia; tyle słów wystarczy. Nie starała się być jak prawdziwa przyjaciółka...okazała się wrogiem...a wróg przyjaciółką. Lunita pokazała, swoje dobre strony. Umiała mi wybaczyć, a ja wybaczyłam jej.
 Czuje jak moje życie nabiera kolorów, pierwszy raz ciesze się z tego co robię.
Siedziałam spokojnie w swoim pokoju, czytałam mój pamiętnik. Śmiałam się z głupot, które pisałam, przeglądałam kartka po karce, czytałam słowo po słowie. Aż w końcu natrafiłam na tekst.

5 września 2015r.
Gdy przyjaciel robi ci niespodziankę, miłą. Bawiąc się razem z Niną i kilkoma dziewczynami z kasy. Na imprezie była też moja przyjaciółka z Buenos Aires, tak dawno nie widziałam Mory, zmieniła się. Charakterek miała ten sam. W połowie urodzin ciotka zawołała mnie do pokoju, nie domyśliła bym się, że tą niespodzianką był Dani. Nie było to spotkanie twarzą w twarz, ale nie warto narzekać, co nie? To przecież mój przyjaciel. Widziałam go, choć na ekranie komputera. 
Nigdy nie zapomnę tego! Kocham Daniego jak brata, gdyby nie on, szkoda gadać...

Jak? Jak nie mogę pamiętać rozmowy z Danim, to niemożliwe. Nienormalne wpadłam w płacz, rozmawiałam z nim. Straciłam przyjaciółkę...Świetnie. Położyłam się na brzuchu i zakryłam twarz poduszkami. Nagle usłyszałam skrzypiące drzwi mojego pokoju.
- Mag, co jest? - zapytała troskliwie Luice. Katem oka spojrzałam na ciotkę, usiadłam na krawędzi łóżka. Popatrzyła na nią szklanymi od płaczu i łez oczami. Luice natychmiast podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Wiesz co Mag? Po stracie rodziców jest ci trudno..ale musisz wreszcie ułożyć sobie życie. Znaleźć chłopaka, zakochać się. Żyć jak na osiemnastolatkę przystało. Teraz się czuje jak byś miała znów szesnaście lat, ale w tedy to Dani był twoim lekarstwem na wszystko. - zaśmiał się.
- Wiem, że powinnam być jak normalna dziewczyna, ale to ty mnie nauczyłaś, że bycie innym jest piękne i nie warto kryć swojego ja więc bez problemu mogę zwalić to na ciebie - ja i Luice nie rozmawiamy jak ciotka i siostrzenica a bardziej jak przyjaciółki. Może na początku źle oceniłam Luice, jest dobrą osobą, jak ona może być spokrewniona z moją mamą? Z kimś takim jak Alice Lopez?
- Dzięki Luice,  jesteś najlepsza. Aż dziwne, że ty i moja mama jesteście siostrami - jeszcze długo się śmiałyśmy. To moja pierwsza szczera rozmowa z Luice. Zawsze jakoś trudno było nawiązać z nią kontakt.
Około 01:00 poszłam spać....
 - Mag! Mag! To ja 
- Jak! Kto?
- Ja. Nie poznajesz mnie? 
- Kim jesteś? 
- Serio? Nie wiesz kim jestem?! 
- Nie wiem. 
- A mówiłaś, że to ja o tobie zapomniałem. 
- Powiedz kim jesteś! 
-  Nikim dla Ciebie. 

Dziś trochę krócej. 
Tu już chcę pozdrowić Flor, dziś 
poznałam tą dziewczynę w Hiszpanii, nie wiem 
czemu ale z charakteru przypominała mi naszą Mag! 
Jeszcze raz pozdrawiam Cię Flor jeśli to czytasz, wiem, że 
z tłumaczem! 
Klars
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 9 - Skąd wiesz, że płaczę?