Rozdział 10 - Zabieram moją córkę od domu, do Buenos Aires



- Dlaczego!? 
- Daniel. To dla dobra twojego i Margaret! - podniosła się z kanapy na równe nogi. Była roztrzęsiona. Co było dziwne chciała mojego dobra....Ale też dobra jej siostrzenicy.

 - Luice dlaczego chcesz mojego dobra? - zapytałem spokojnie. Pięści kobiety natychmiast się zacisnęły, jej oczy zrobiły się zaszklone i niewinne. Ponownie usiadła. Schowała twarz w dłoniach.    Słyszałem jak łka. - Przepraszam powiedziałem coś nie tak? - obiłem ją ramieniem. Czułem się dziwnie przytulając wroga mojej mamy i ciotkę mojej dziesięć lat młodszej przyjaciółki. 
- Daniel...Ty też masz dar - westchnęła odwracając wzrok. 
- Serio? A jaki? - zapytałem ściskając dłonie Luice. 
- Może to nie dar...ale...jesteś odporny na sny Julii i Maragret - odpowiedziała. 
- Czyli co powiem ci teraz to nie będzie działanie widzimisię tamtych dwóch? - zapytałem. On pokiwała głową twierdząco. Byłem w szoku. Postanowiłem wrócić do Mag
- Luice idę do Mag, idziesz? - zapytałem. Wzięła kurtkę i wyszła razem z mną. Po raz kolejny musieliśmy iść piechotą do szpitala.
- Dani?! - usłyszałem znajomy głos.
- Nina! - podbiegłem do kuzynki i przytuliłem.
- Daniel wróciłeś! Nie wiesz jak się cieszę - uderzyła mnie z premedytacją w policzek.
- Myślałem, że się cieszysz. - zdziwiłem się. Nina wytłumaczyła mi jak Margarte cierpiała gdy wyjechałem. Dopiero teraz uświadomiłem sobie moją głupotę, ale dlaczego uświadomiła mi to moja młodsza kuzynka?
- Zrozum to Daniel, ona Cię kocha! - wykrzyczała.
- Nina śpieszę się - odwróciłem się i podbiegłem do Luice. Po chwili byliśmy pod szpitalem. Całą drogę Luice mnie ignorowała. Dowiedzieliśmy się gdzie leży Mag. Usiedliśmy przed salą. Z kieszeni bluzy wyjąłem telefon, odblokowałem. Na wyświetlaczu pojawiło się jej zdjęcie. Jej uśmiech, oczy i włosy. Zdjęcie zrobiłem gdy jeszcze byliśmy blisko, przed wyjazdem, którym zmienił życie moje i Mag. Marzę aby cofnąć czas, aby znów być bratem Margaret. Tęsknie za nią, za moją młodszą siostrą.
- O nie - szepnęła - Daniel. Alice - zwróciła uwagę. Wolnym krokiem wysoka szczupła kobieta. Miała jasne długie włosy. Szpilkami stukała po podłodze zakłócając całą ciszę. Misos wtuliła się w moje ramie, czułej jej trach. Po chwili ponownie usłyszałem kroki w oddali zobaczyłem Julię, szła razem z tamtą tajemniczą kobietą.
- Daniel! - usłyszałem głos Julii.
- Luice? - kobieta była strasznie podobna do Margaret.
- Alice? - zapytała - Co ty tu robisz?
- Zabieram moją córkę od domu, do Buenos Aires - powiedziała stanowczo. Widziałem łzę na twarzy, nie umiała oddać tak po prostu Mag, ja też nie chciałem.
- Co wy robicie? - usłyszałem lichy głos dochodzący z sali gdzie leżała Margaret. Gdy odwróciłem wzrok w tamtą stronę była tam Margaret. Jej włosy opadały na twarz. Była blada, głowa pochylona do przody a jej ciemne długie włosy opadające w dół dodawały jej uroku zmary nocnej. Jedną ręką trzymała kroplówkę aby nie upaść. To był moment aż...

Hej. Klars jest w szpitalu. 
Rozdział miał być kilka dni temu ale 
w tedy leżałam w śpiączce a od razu 
po przebudzeniu nie miałam siły aby 
sprawdzić blog, a co do tego napisać rozdział. 
Klars <3  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 9 - Skąd wiesz, że płaczę?