Rozdział 12 - Mag, nie wyjechałem z własnej woli


~ Alice ~
- Luice? - wychyliłam głowę na progu wejścia do sali. Moja siostra...Płaczę nad łóżkiem mojej córki, dlaczego akurat Magi...Tak bardzo chciałam aby była zwyczajną dziewczyną jednak...Mogła umrzeć.


Mogła. Gdyby moja córka umarła, moje życie nie miało by sensu - I co z Magi? - zapytałam podchodząc do Luice. Wiedziała co one o mnie myślą, wiem jak skrzywdziłam córkę...wiem jak zmieniło jej życie pobyt w Hiszpanii.
- Dobrze, ale nie zabieraj Margaret stąd. Tu ma przyjaciół, a jej rodziną już nie jesteś ty...- oznajmiła. Dla mnie jako matki był to cios poniżej pasa, moja własna córka tak o mnie myśli. Jasne. Przez tyle lat mieszkała z ciotką. Ona jest jej rodziną...Ja już odeszłam w zapomnienie. Jestem nikim dla własnej córki...dla Mag.
Jestem okropnym człowiekiem. Opuściłam szpital, wychodząc natknęłam się na przyjaciela Margaret; Daniel.
- Przepraszam - powiedziałam szybko i wybiegłam. Czuje się okropnie...Weszłam do samochodu - Dlaczego!? - krzyknęłam uderzając pięściami w kierownicę. Płakałam, to moja wina...To ja sprawiłam, że ona tak o mnie myśli. Byłam idiotką...Jestem idiotką. Nie zważałam na uczucia mojej córki. Po chwili obok mnie pojawiła się Julia. Siostra mojego męża, najcudowniejsza osoba. Przytuliła mnie, wie, że czuje się rozbita.
- Proszę, nie przejmuj się Luice. To nie ona ją urodziła, to Ciebie na prawdę kocha - powiedziała. Luice i Julia nie pała do siebie wielką sympatią. Julia posiada dar, na który Luice jest odporna. Nigdy nie mogła kontrolować życia Luice - Wiesz gdzie jest Daniel? Mam jego kluczę - zapytała. Gdy zobaczyła Daniela wychodzącego z budynku podbiegła do niego i oddała kluczę.
~ Margaret ~
Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedziała Luice. Nie miałam serca na nią patrzeć, jej zapłakane oczy, mówiły jedno "Kocham Cię Margaret" ona nie jest jak mama. Nigdy by mnie nie opuściła, jest przy mnie.
- Jak się czujesz? - zapytała. Była uśmiechnięta, ale jej oczy były szklane od płaczu.
- Płakałaś? - Luice chciała zakryć zapłakane oczy. Chciała ukryć smutek, bardzo się o mnie martwi, nie to co mama.
- Była tu twoja mama - już nie chciałam słuchać miałam dosyć. Jej, i mojej przeszłości.
- Nie chcę o niej słyszeć, jest tu Alex? - zapytałam. Luice wyszła a po chwili przyszedł właśnie on.
- Cześć Mag - przywitał się.
- Cześć
- Dlaczego jesteś taka smutna? - zapytał.
- To trudne. Nagle pojawia się moja mama i wszystko komplikuje, Daniel mnie olewa a Luice jest jakaś dziwna - wytłumaczyłam. Alex trzymał mnie za dłoń.
- Zobacz, otrząśnij się. Kto cię na prawdę kocha. Daniel czy ja. Kto jest twoją przyjaciółką Luice czy Lunita.
~ Dani ~
Chciałem pogadać z Mag, o tym wszystkim. Wchodząc do sali usłyszałem rozmowę z Alexem.
- Mag, ja i Lunita jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Luice jest tylko ciotką, a Daniel...
- Dla twojej informacji Dani, i jest moim przyjacielem. Dlaczego tak myślisz? Kocha mnie! Wyjazd nie ma tu nic do rzeczy, wiesz dlaczego wyjechał? - nie mogłem, wszedłem tam. Muszę to wszystko wyjaśnić mojej przyjaciółce. Nie mogę jej okłamywać.
- Mag, nie wyjechałem z własnej woli - odezwałem się.
- Dlaczego?
- Luice jest chora, jeśli jej stan zacznie się pogarszać będę twoim opiekunem!

Mega krótki!
Chcę was przeprosić za nie obecność
i mocno podziękować za 1500 wyświetleń. 
Jednak powrót na bloggera był dobrym pomysłem 
Jeszcze raz dziękuje    
Klars <3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 9 - Skąd wiesz, że płaczę?